Skip to main content

W zbiorach Muzeum Dzieduszyckich w Zarzeczu znalazł się bilet wizytowy Włodzimierza Dzieduszyckiego (1825-1899) wydrukowany na sztywnym kartonie o wymiarach 10×5 cm. Być może karton był kiedyś biały lub écru, teraz jest ciemnobeżowy. Posiłkując się lekturą dziewiętnastowiecznego poradnika savoir vivre, dowiadujemy się, że Włodzimierz, zaginając lewy brzeg biletu, zostawił nieobecnemu gospodarzowi informację o swojej wizycie. Zagiął go osobiście lub zrobił to jego posłaniec.

Bilet wizytowy Włodzimierza Dzieduszyckiego (1825-1899), format 10×6 cm

Bilety – lub inaczej – karty wizytowe będące w powszechnym użyciu w XIX i na początku XX wieku, były używane przede wszystkim do komunikacji w sytuacjach prywatnych, a u źródeł ich powstania leżały skomplikowane normy porządkujące zachowania towarzyskie w tamtym czasie. Liczne poradniki savoir vivre dokładnie opisywały sposób użycia kartonika, który szybko stał się rekwizytem, bez którego nie ruszano się z domu. Wizyty, rewizyty, spotkania na ulicy, zakupy, wyjazdy do kurortów, przekazywanie krótkich informacji, życzeń, kondolencji – był praktyczny, czytelny, pozwalał zaoszczędzić czas, a nawet uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.

Najbardziej elegancki był taki, który zawierał tylko imię i nazwisko napisane prostą czcionką, czasem kursywą i był wykonany z białego grubego kartonu. W złym tonie były bilety z wydrukowanymi ozdobami, herbem lub koroną. Tytuły pojawiały się tylko na biletach drukowanych po francusku lub niemiecku. W Polsce tytuł uznawano za obcą naleciałość.

Na odwrocie biletu można było zostawić krótką informację, np. o zaproszeniu na obiad, albo złożyć życzenia noworoczne.  Wtedy kartonik należało umieścić w małej kopercie i wysłać przez służącego. Można było również wręczyć go posłańcowi z prośbą o odniesienie zakupów do domu – wtedy odręcznie opatrywano go adresem.

W każdym domu, w którym przyjmowano gości, znajdowała się specjalna taca, na której zostawiało się karty wizytowe. Były one dostarczane panu lub pani domu. Podczas ich nieobecności lub niemożności przyjęcia, istniał dyskretny i użyteczny system znaków, które – jak w przypadku w/w karty Włodzimierza – przekazywały ważną informację. I tak zagięcie rogu albo całego brzegu po lewej stronie oznaczało, że wizyta się odbyła, ale nie zastano gospodarza, natomiast zagięty róg albo cały brzeg po prawej stronie oznaczał wyrażenie współczucia i złożenie kondolencji. Jeżeli zagięte były cztery rogi, znaczyło to, że gospodarz został wyzwany na pojedynek!

Kobiety zamężne mogły posługiwać się własnymi biletami wizytowymi, ale nie umieszczały na nich adresu, a młode panny do lat dwudziestu nie miały osobnych biletów i dopisywały się na biletach swoich matek.

Zapraszam do lektury fragmentu poradnika z 1876 roku, w którym znakomicie są opisane niuanse używania biletów wizytowych w drugiej połowie XIX wieku (Zwyczaje towarzyskie (Le savoir vivre) w ważniejszych okolicznościach życia przyjęte, według dzieł francuskich spisane, s.117–124):

„Większa część tego rozdziału traktować będzie poważnie o etykiecie. Znajomość życia, zachowanie się i etykieta, jakkolwiek pokrewne sobie rzeczą i nazwaniem, jakkolwiek zdają się być podobnemi do siebie zupełnie, nie są dosłownie jednem i tem samem. Jeśli etykieta idzie zawsze prawie w parze ze znajomością życia, ta ostatnia dosyć często obejść się bez niej może, a tacy nawet, którzy pogardzają pierwszą, uważając ją za rzecz błahą i bez wartości, nie mogą się obejść bez drugiej. Etykieta bywa łatwo uciążliwą i przejść może łatwo w przesadę; savoir-vivre jest równie przymiotem serca jak i umysłu, a w stosunkach towarzyskich obejść się bez niego nie można.

Zacznijmy od przepisów należących do dziedziny taktu, aby przejść na koniec do takich, których początek i moc spoczywa w sile zwyczaju.

Za wizytę obowiązani jesteśmy grzecznie odpłacić się wizytą. Złożyć za odwiedziny kartę wizytową tylko, oznacza chęć zerwania dalszych stosunków. (…).

Bilety wizytowe powinny być duże, z grubego papieru. Nie używa się już teraz na nie papieru szklniącego, w desenie, w ozdoby wyciskane, drukowane, litografowane lub złocone. Bilet wizytowy musi być skromnym, aby był zupełnie przyzwoitym. Śmiesznem jest oraz niewłaściwem kazać litografować na nim swój herb lub koronę. Umieszczenie tytułu przed nazwiskiem jest używanem, ale przeważnie tylko na biletach drukowanych w języku francuskim, gdyż w polskim, pominąć takowy, jest dowodem uszanowania tradycyi i oznaką prawdziwej dystynkeyi. W Polsce bowiem nazwisko, a nie tytuł wyróżnia; tytuł bowiem jest naleciałością obcą. Panna może nie mieć biletów wizytowych; idąc na wizyty z matką lub ojcem dopisuje swoje imię i nazwisko ołówkiem. Zwykle dopiero stare panny sprawiają sobie bilety. Mężczyzna pozostawia tyle biletów z ilu dorosłych członków składa się rodzina, której oddaje wizytę, kobieta zaś tylko dla kobiet zostawić powinna bilety.

W Warszawie i w wielu innych miastach osoby pragnące się uwolnić od składania noworocznych wizyt, lub rozsyłania biletów, mogą złożyć pewną summę pieniężną na cele dobroczynne w redakcych najpopularniejszych pism codziennych. Ogłoszenia podobne czytane są przez wszystkich w Kuryerze Warszawskim lub Codziennym i usprawiedliwiają nieobecność winszujących. Jednakże osobom, dla których mamy prawdziwy szacunek lub pewne obowiązki, należy oddać wizytę osobiście.

Niezastawszy osoby, której pragnęliśmy złożyć wizytę, zostawia się bilet wizytowy załamawszy go na jednym rogu, albo całą jedną, lewą stroną, w górę.

Oddając wizytę wyrażającą współczucie i żal po śmierci znanej nam osoby, załamuje się róg lub bok z przeciwnej strony i w przeciwnym kierunku.

Kiedy idziemy pożegnać się, należy napisać na bilecie z pożegn., a po francusku p. p. c. (pour prendre congé). Po powrocie pisze się swój adres i dzień w którym można nas zastać w domu. Na imieniny pisze się z p. im. i data, a na nowy rok z p. n. r. i rok. Posyłając bilet wizytowy i na nim kilka wyrazów o interesie, należy go równie jak list zakleić w kopertę.

Osobie zajmującej wysokie urzędowe stanowisko nie posyła się nigdy biletu wizytowego przez służącego lub posłańca publicznego, lecz składa się go osobiście. U dygnitarzy zaś zapisuje się swe nazwisko na arkuszu papieru, kobiety jednak pozostawiają bilety wizytowe”.

O etykiecie, nudziarzach i biletach wizytowych ciekawie napisał J.B. Modliński w artykule z 1902 roku („Dobra Gospodyni”, 1902):

Łatwo sobie wyobrazić, jak uciążliwem jest oddawanie wizyt wszystkim odwiedzającym nas przyjaciołom, znajomym, podwładnym, częstokroć nudziarzom i pieczeniarzom, a jednak etykieta tego wymaga; wszelkie więc ulgi w tym względzie i oszczędzenie czasu zawdzięczamy zastępcom swoim – biletom wizytowym, których nie potrzebujemy nawet doręczać osobiście, przesyłając je przez służącego lub pocztą. Kto ma własny powóz – może go wysłać zamknięty i próżny, z lokajem na koźle, rozwożącym bilety, i tem samem wzbudzi jeszcze przyjemne wrażenie, że osobiście przyjechał z biletem(Za: portal Czas Emancypantek).

Bilety wizytowe wyszły z użycia, kiedy zaczęto powszechnie używać telefonu.

MD