Na wystawie pt. „Transparentni” (Warszawa, 31.03–12.04. 2023) możemy zobaczyć trzynaście niezwykłych obrazów Pauliny Dzieduszyckiej-Martusewicz. Kilka z nich prezentujemy poniżej.
Zapraszamy do lektury artykułu, w którym artystka opowiada o sobie, wystawie, swoim warsztacie i inspiracjach.
Paulina Dzieduszycka-Martusewicz
Są tematy, które trudno zamknąć w słowach, o których łatwiej się maluje.
Tematem mojej aktualnej wystawy są pozory, które mylą, bo nigdy nie znamy całej prawdy. Oceniamy to, co widzimy i już po pierwszym wrażeniu wydaje się nam, że wiemy wystarczająco, by oceniać.
Dlatego nie próba zrozumienia drugiego człowieka, ale droga do niego jest dla mnie kluczowym tematem. Trzeba czasami wznieść się ponad schematy, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Poznawanie drugiego człowieka jedynie rozumowo, bez wrażliwości i postawy pokory, jest daremnym staraniem skazanym na fałszywy odbiór rzeczywistości. Raczej postawa „wiem, że nic nie wiem” o drugim człowieku jest najbliższa prawdy.
Odpowiedzią na moje poszukiwania tej drogi do człowieka są moje impresje o nim i o jego sytuacji społecznej i osobistej. Jednak podmiotem przedstawionych scen możemy być my sami, kiedy inni nas oceniają, trwając w przekonaniu, że się nie mylą. Stajemy się wtedy dla nich transparentni, czyli jakby niewidoczni w pełni. Wzrok ludzi prześlizguje się przez nas, a cała prawda o nas ich nie interesuje i pozostaje przed nimi zakryta. Mamy prawo czuć się wtedy nieważni, pominięci, nieistotni.
Przez intensywność barw, kontrastowe zestawienia kolorów i czasem drażniącą kompozycję chciałam zwrócić uwagę właśnie na te postaci, które na codzień umykają nam w codzienności, spotykamy się z nimi w drodze do pracy, w czasie naszych podróży, może nawet w bliższym otoczeniu.
To zatrzymany kadr, chwila, która zapisała się w mojej pamięci. Moja narracja jest osobista, ale osobistą interpretację pozostawiam Wam.
Transparentność o której opowiadam ma wiele wymiarów. Główne jej znacznie, w moim przekonaniu, to przenikanie wzroku przez materię, którą widzimy tylko fizycznie. Kiedy wyłączymy serce a pracuje jedynie rozum, niczego nie zobaczymy.
W poszukiwaniu dróg do tego zrozumienia w trzech obrazach uciekłam się do absurdu, ukazując sceny, które pozornie są mało prawdopodobne, choć podejrzewam, że realnie mogłyby mieć miejsce. Myślę tu o obrazie „Selfie bus”, na którym widać lalkowatą postać, która czuje się transparentna i, zamiast cieszyć się widokiem gór, dała się skusić na tanią atrakcję w jaskrawym busie, jaką jest robienie sobie selfie. Selfie jest dziś na porządku dziennym, zarówno w miejscach publicznych, jak i zupełnie prywatnych przestrzeniach. Dlaczego tak intensywnie ludzie próbują zaznaczyć w świecie swoją obecność? Czy nie czują się TRANSPARENTNI wobec innych?
W innym obrazie pt. „Nauka latania” pasażer balonu, jakby wyjęty z bajki, postanawia podziwiać widoki na zewnątrz kosza balonowego, ryzykując przy tym swoje życie. W koszu byłby bezpieczny, sterowałby balonem, nadawał mu kierunek. Woli poddać się wiatrowi i wybiera inne rozwiązanie, zupełnie przypadkowe i ryzykowne.
Na koniec krótka historia obrazu „Ucieczka z kina Kijów”. Jest to dla mnie bardzo osobisty obraz. Wszystko zaczęło się na jesieni 2019 roku, kiedy miałam zamiar namalować cykl obrazów, w którym chciałam połączyć tematykę polskiego czarno-białego kina z architekturą polskiego modernizmu. Jednym z obiektów, który wtedy wybrałam, było właśnie kino Kijów w Krakowie. 8 marca 2020 roku zrobiłam sobie prezent na Dzień Kobiet i pojechałam na jeden dzień do Krakowa, aby przyjrzeć się temu budynkowi, bo znałam go tylko ze zdjęć. Budynek mnie zachwycił. Jego niesamowita bryła z każdej strony wygląda inaczej. Od tyłu, przy wyjściu z kina, znajduje się ogromnych rozmiarów koncentryczna mozaika, wypełniająca całą wnękę tylnej elewacji. Wracając pociągiem do domu, snułam już plany o nowym cyklu obrazów. Ale marzec 2020 roku okazał się najgorszym miesiącem na zaczynanie czegokolwiek. Kilka dni później ogłoszono pandemię i przymusowy lock down w Polsce i na świecie. Koronawirus pokrzyżował mi nie tylko plany, ale wpłynął znacząco na całkowitą zmianę koncepcji moich obrazów. Modernizm i sceny filmowe odłożyłam na inną porę. Kiedy mogłam już swobodnie wychodzić do pracowni, ten pierwszy obraz właściwie malował się sam, ale ukończyłam go dopiero niedawno. Po inwazji Rosji na Ukrainę obraz „Ucieczka z kina Kijów” stał się jeszcze bardziej wymownym obrazem i nabrał symbolicznego znaczenia. Scena i tytuł obrazu to nie tylko nawiązanie do kultowego filmu pt. „Ucieczka z Kina Wolność” z lat dziewięćdziesiątych, ale moje wołanie o ratunek i przede wszystkim pragnienie przejścia do innego wymiaru, obudzenia się w innym świecie.
Wystawę pt. Transparentni można jeszcze oglądać do 12 kwietnia!
Mieści się w niezwykłym miejscu, które wybrałam na przestrzeń dla moich obrazów. To Klubokawiarnia „Pożyteczna” na warszawskim Mokotowie.
„Pożyteczna” powstała z myślą o wspieraniu osób z autyzmem. Zatrudnia kilkanaście osób z tym spektrum. Na miejscu działa też Akademia Umiejętności, w której codziennie obywają się dla nich zajęcia. Osoby ze spektrum Autyzmu mogą w praktyce wykorzystywać w miejscu swojej pracy, to czego się nauczyli w Akademii. Możliwości, jaką im daje ta Fundacja, są nieocenione.
To miejsce przyciąga też ludzi sztuki, kreacji i nauki. Nie sposób oprzeć się, przy okazji spotkania, kawie i pysznym tortom, których nie zjemy nigdzie indziej.
Adres: Al. Niepodległości 135, godziny otwarcia: 10.00-19.00
Serdecznie zapraszam.
Paulina Dzieduszycka-Martusewicz studiowała na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie w 1999 roku ukończyła wydział Grafiki. W pracowni prof. Jerzego Tchórzewskiego wykonała aneks do dyplomu z malarstwa. W życiu zawodowym od ponad 20 lat działa twórczo na trzech polach: malarstwa i rysunku, sztuki sakralnej (mozaika, witraż) oraz prowadzi warsztaty kreatywne na podstawie autorskiego projektu.
Prywatnie jest żoną Jacka Martusewicza profesora na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i mamą trójki dzieci: Ignacego, Julii i Mateusza.
Kilka słów od siebie:
W malarstwie olejnym najbardziej lubię poszukiwać właściwości kolorów i ich oddziaływania na siebie. Lubię malować warstwowo, aby materia malarska była gęsta i sama w sobie stanowiła kanwę do kolejnych warstw. Tego efektu nie sposób zastosować w malarstwie akrylowym, choćby ze względu na zbyt krótki czas schnięcia tych farb. W swoich obrazach stosuję też czasem laserunki, które podbijają lub wygaszają kolory ze spodu. Malarstwo jest procesem. Trudną decyzją jest dla mnie ukończenie obrazu, bo zawsze jest jeszcze w nim coś do powiedzenia. Obrazy maluję wiele tygodni, czasami wracam do nich po jeszcze dłuższym czasie. Podczas pracy potrzebuję skupienia, a czas przestaje się liczyć. Kiedy maluję, zaskakuje mnie często, że zapadł już zmrok, a czasem, że wstaje już świt. Tematy, które mnie inspirują, zwykle dotyczą człowieka i jego otoczenia. Natura sama w sobie również jest moją pasją i kiedy tylko mam okazję, maluję pejzaże i szkice.